foto: LP
Andrij Jermak, jeden z najbliższych współpracowników Wołodymyra Zełenskiego i kluczowa postać ukraińskiej administracji, złożył rezygnację ze stanowiska szefa Biura Prezydenta. Decyzja zapadła zaledwie kilka godzin po przeszukaniach w jego domu — a w tle od lat krążą nieoficjalne doniesienia o jego licznych nieruchomościach za granicą i milionach przechowywanych na zagranicznych kontach.
Na Ukrainie doszło do politycznego wstrząsu, który może mieć dalekosiężne konsekwencje dla ukraińskiej sceny politycznej i struktury władzy. Prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że Andrij Jermak, dotychczasowy szef jego biura i jeden z najbardziej zaufanych ludzi w państwie, złożył dymisję. W wieczornym wystąpieniu prezydent podkreślił jego rolę w polityce międzynarodowej i w negocjacjach prowadzonych przez Ukrainę, akcentując patriotyczny charakter jego działań. Jednocześnie zaznaczył, że nie chce, by wokół sprawy narastały spekulacje, co samo w sobie wskazuje, że dymisja nie była zwykłą formalnością, lecz reakcją na gwałtownie rozwijającą się sytuację.
Decyzja Jermaka pojawiła się bowiem w momencie, gdy ukraińską opinię publiczną zelektryzowały informacje o przeszukaniach przeprowadzonych przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) oraz Specjalną Prokuraturę Antykorupcyjną (SAP) w jego domu oraz pomieszczeniach z nim powiązanych. Choć śledczy nie ujawniają, czego konkretnie szukano, sam fakt interwencji w domu jednego z najpotężniejszych ludzi w państwie nadał sprawie ciężar politycznego trzęsienia ziemi. Jermak zapewnił, że „w pełni współpracuje” z organami ścigania.
Dymisja wpisuje się w szerszy kontekst gigantycznej afery korupcyjnej, którą NABU i SAP ujawniły 10 listopada. Według ustaleń śledczych grupa powiązana z sektorem energetycznym pobierała od kontrahentów państwowego Enerhoatomu łapówki sięgające 10–15 procent wartości kontraktów, a nielegalny strumień pieniędzy przepływał przez tzw. back office w centrum Kijowa. Tam, według wyliczeń śledczych, mogło przejść nawet 100 milionów dolarów. Zatrzymano pięć osób, siedmiu postawiono zarzuty, a za organizatora procederu uznano Tymura Mindicza, który – jak wskazywały media – zdążył opuścić kraj tuż przed uderzeniem służb w korupcyjną siatkę.
W ujawnionych materiałach pojawiają się także nazwiska byłego wicepremiera Ołeksija Czernyszowa czy byłego ministra energetyki i późniejszego ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenki, nadzorującego część przepływów finansowych w sektorze energetycznym. Właśnie bliskość tych środowisk do Biura Prezydenta sprawia, że uwagę opinii publicznej kieruje się także na Jermaka — nawet jeśli jego nazwisko nie pojawia się w postanowieniach procesowych.
W tle tej sprawy powracają pytania o majątek Jermaka. Z oficjalnych deklaracji majątkowych wynika, że posiada on aktywa o wartości około 300 tysięcy dolarów, udziały w firmie medialnej oraz luksusowy samochód Mercedes-Benz klasy S. Jednak w ukraińskich mediach od lat pojawiają się sugestie, że realna skala jego majątku może być większa — mowa o nieruchomościach za granicą, lokalach kupowanych przez osoby trzecie, a nawet zagranicznych kontach. Należy jednak podkreślić: informacje te pozostają niepotwierdzone i nie zostały oficjalnie ujawnione przez NABU ani SAP. Mimo to ich powracanie w debacie publicznej sprawia, że dymisja Jermaka zbiega się z narastającą falą podejrzeń i osłabieniem jego politycznej pozycji.
Dymisja Andrija Jermaka, człowieka, który przez lata był nie tylko szefem Biura Prezydenta, lecz także architektem wielu kluczowych decyzji politycznych, otwiera nowy etap walki z korupcją w Ukrainie, ale może też stanowić początek głębszego kryzysu w otoczeniu Zełenskiego. Zarówno prezydent, jak i ukraińskie służby zapowiadają kontynuację działań oczyszczających struktury państwowe. W kraju ogarniętym wojną, walczącym o międzynarodowe zaufanie i europejską przyszłość, stawką jest nie tylko stabilność polityczna, ale także wiarygodność Ukrainy na arenie międzynarodowej. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach możemy być świadkami kolejnych istotnych decyzji i możliwych wstrząsów na szczytach władzy.
Komentarze